Jak naprawić lewicę?

Jak naprawić lewicę? (skrót artykułu, który w całości ukazał się w najnowszym (1-2/2015) numerze Zdania). Zachęcamy do lektury!

 

Nie gwarantuję, że recepta na choroby lewicy, którą spróbuję przedstawić w tym tekście, będzie panaceum na przewlekłe choroby lewicy (zwłaszcza, że na pewno nie będzie w całości i w detalach zrealizowana), ale być może będzie pomocna chociażby dla niektórych środowisk.(…)

W Polskiej lewicy nadal dominuje SLD. Partia, której elity uczyły się „robienia polityki” w późnym PRL (lata 80-te). Wtedy wielu działaczy zapisywało się do PZPR nie dlatego, że byli komunistami czy choćby socjalistami, ale dlatego, że PZPR była partią władzy. (…)

Takiej też partyjności uczyli się ówcześni młodzi w partii. Elita późniejszego SLD. Po 1989 roku ci młodzi zaczęli budować SDRP a potem SLD. Upadł tzw. komunizm i ludzie ci musieli się odnaleźć w nowych realiach. Pomocne dla nich było naśladowanie lewicy zachodnioeuropejskiej. Ale i ta lewica zachorowała wtedy na bardzo poważną chorobę „trzeciej drogi”, o której m. in. wspominał w Kuźnicy prof. Zygmunt Bauman. (…)

Po 1989 roku na zachodzie na politykę padł cień „końca historii” a więc przekonanie, że koniec zimnej wojny i sukces neoliberalnego kapitalizmu oznacza kres ideologii i wielkich narracji, które zastąpić ma technokracja z aideologiczymi ekspertami (wychowanymi na neoliberalnych dogmatach). Neoliberalizm nie był tu jednak traktowany jako ideologia, ale jako potwierdzona naukowa (jakoby empirycznie i historycznie zweryfikowana) teoria. Koniec polityki (a więc działań na rzecz zmiany rzeczywistości ) oznaczał erę postpolityki. Szanujący się polityk, kreując się na osobę kompetentną, odcinał się od jakiejkolwiek ideologii i wszystko konsultował z „fachowcami”. (…)

Tymczasem zaczęły pojawiać się nowe partie lewicowe. Większość partyjek lewicowych, aktualnie istniejących, powstała na bazie takiej oto logiki. „SLD nie jest partią lewicową, więc załóżmy nową partię, która będzie prawdziwą lewicą”. Z braku ludzi, pieniędzy i przebicia w mediach partie te mimo wiary w swoją lewicowość nie były w stanie nic wskórać i monopol SLD był niezagrożony. Ich istnienie było więc związane z opozycją wobec SLD, a nie wizją i determinacją do budowy „lepszej Polski”. (…)

Dlatego też receptą dla lewicy jest powrót do polityczności. Powrót do sytuacji, gdzie tworzymy program po to, by zbudować lepszy świat, a nie po to by pozyskać wyborców. I nie możemy tu się dać omamić narracją, wedle której „by realizować program musimy wygrać wybory, a aby wygrać wybory musimy zmienić nasz program i otworzyć się na nowe grupy wyborców”. Zresztą po takiej zmianie programu i „otwarciu się na nowe grupy wyborców”, nie wiem, czy chciałbym, aby ten nowy program był wcielany w życie. (…)

Jeśli lewica ma na celu uzdrowienie świata, musi wpierw przeanalizować i zdiagnozować problemy i relację między nimi. Określenie relacji (czy jak kto woli związków przyczynowo skutkowych) jest tu najtrudniejsze.(…)

Program lewicy – program do realizacji po wyborach a nie broszurka wyborcza pt. program – z racji złożoności świata musi być perspektywiczny, długofalowy i wielowariantowy. (…)

Jednym z ważnych problemów na polskiej lewicy jest problem wzajemnego braku zaufania. Ruchy ideowe boją się, iż politycy chcąc się legitymizować i zyskać popularność zawłaszczą ich pomysły, a gdy przyjdzie co do czego, to ich nie zrealizują lub zrealizują byle jak, co tylko kompromituje idee.(….)

Dlatego też, jeżeli chcemy odbudowywać zaufanie na lewicy, musimy siebie szanować. Regularnie z sobą rozmawiać. Uczyć się siebie przez współpracę, najpierw nad pojedynczymi projektami a następnie nad szerszymi działaniami. (…) Co do swojej istoty partie polityczne powinny być reprezentacją pewnych środowisk. Członkinie i członkowie tych organizacji powinni wywodzić się, czy też nadal być zarazem członkiniami i członkami grup, organizacji, środowisk, warstw społecznych, klas, które owa partia reprezentuje.(…)

Dostrzegam sporą analogię między strategią PPS-u z przełomu XIX i XX wieku, a konieczną do kontynuowania strategią polskiej lewicy. Chodzi mi o pracę u podstaw.(…)

Cytując Baumana: Jesteśmy dziś, jak byli nasi przodkowie sprzed 200 laty, w sytuacji żołędzia, z jakiego wyróść ma (może? winien?) stuletni dąb.(…)

Zadania, jakie nas czeka, nie da się zrealizować od dziś do daty następnych wyborów. Budowa gościnniejszego dla człowieczeństwa świata ludzkiego to nie słoik z rozpuszczalną kawą. Na efekty przyjdzie poczekać i nikt nam nie powie, jak długo. A i nikt nie zagwarantuje sukcesu. Sukces od porażki oddzieli obecność lub brak dalekosiężnej perspektywy i skrojonej na jej miarę cierpliwości i determinacji.”