Wiosenny numer Zdania, zachęcamy!

Już pierwszego dnia wiosny na półkach wybranych salonów „Empiku” ukazał się wiosenny numer „Zdania”, który niniejszym gorąco polecamy czytelnikom:

„Res ad triarios venit” powiadali Rzymianie w trudnej sytuacji, czyli wtedy, gdy wielu już padło i do boju musieli ruszać ci z „trzeciego szeregu” – weterani, najbardziej wytrwali w bojach legioniści. Taka rola przypadała w polityce profesorowi Marianowi Stępniowi, który znany jest przecież przede wszystkim z dokonań naukowych, choć rzeczywiście, niekiedy, gdy „rzecz dochodziła do trzeciego szeregu”: musiał i on stawać do boju – choćby po to by bronić „Kuźnicy”. I oto po latach „Kuźnica” wręczyła Profesorowi swoje najwyższe wyróżnienie – „Kowadło”, a „Zdanie” jak to często bywa przy takich okazjach, skłoniło Go do poddania się swoistej wiwisekcji – w rozmowie Trzech na jednego.

Dla stałych czytelników „Zdania” rozmowy te to lektura obowiązkowa, dla innych zalecana, szczególnie, że najpopularniejsza dziś i traktowana niesłusznie jako wiarygodne źródło „Wikipedia” z obszernego dorobku profesora, omawiając jego sylwetkę, pomija najważniejsze pole badań – literaturę emigracyjną!okladka_Zdanie_1-2016 W „Zdaniu” drukujemy za to „laudację” jaką wygłosił na kuźniczańskim spotkaniu prof. Tadeusz Bujnicki, świadek naoczny dokonań naukowych prof. Stępnia, a to już źródło w pełni wiarygodne.

W bieżącym numerze, mamy też doniesienia o kolejnym „Kowadle”, przyznanym tym razem Krzysztofowi Jasińskiemu za jego ogromny wkład w tkankę „kultury studenckiej”, która w istocie była, co dowiedziono wielokrotnie, jądrem kultury narodowej i źródłem inspiracji dla wielu jej najważniejszych dokonań,. W sferze „kultury popularnej” taką niewyczerpalną krynicą była warszawska „Stodoła”, dla „kultury wysokiej” rolę tę pełnił (i w znacznym stopniu spełnia do dziś) teatr „STU” którym Krzysztof Jasiński kierował przez pół wieku. Teraz właśnie, zapewne nie czekając na  splendory ze strony rządzących, „sam się odwołał”, tak jak i „sam się mianował” przed laty! W czasach zamętu, zmian i przeobrażeń w jakich przyszło nam żyć, pięćdziesiąt lat dyrektorowania to wręcz nieprawdopodobny, polski rekord wszech czasów – od Bogusławskiego, po Orzechowskiego!

Pewnie, od początków (których udziałowcem był, w owych czasach kierownik literacki STU Edward Chudziński) po dzisiejszą scenę impresaryjną, zmieniło się wiele, ale istota rzeczy – rzetelny, głęboki namysł nad Polską i jej kondycją w zmieniających się warunkach pozostał niezmienny! Znakomity esej poświęcił tej kwestii w „Zdaniu” Adam Komorowski.

I coraz wyraźniej widzimy, także na tym przykładzie, jak nieprawdziwie, kłamliwie wręcz, opisują rzeczywistość PRL ci co dziś dorwali się do władzy – „rewolucjoniści trzeciego szeregu”. Ten obecny „trzeci szereg” (trudno uciec od porównań z antykiem) to wojownicy którzy ukrywali się za plecami innych, którzy szli na czele, a dziś nie ryzykując ciosów, wystawiają piersi pod ordery. Bo nie byłoby zapewne ani fenomenu teatru STU ani fenomenu Jasińskiego gdyby nie osobista troska ówczesnego pierwszego sekretarza KW PZPR (sic!) Józefa Klasy, który wiedział czego kultura narodowa potrzebuje i umiał w jej obronie nadstawić karku.

Tu warto zauważyć tekst Rafała Skąpskiego Kultura i polityka z perspektywy lewicy, doskonale wskazujący zadania „państwa” w tej dziedzinie – obszary „obowiązków, wspomagania i ingerencji”. Dziś, jak się wydaje, pozostaje tylko ten ostatni punkt programu!

A tymczasem oto inny, po Stępniu, z rozumianych na kształt antyczny, „triariów” sam uderza i wystawia się na ciosy. Prof. Andrzej Walicki sprezentował naszym czytelnikom „Kartki z dziennika 2011-2016” aktualne wtedy, ale chyba jeszcze bardziej aktualne dziś!

Oto na naszych oczach problem „dobrowolności” przechodzenia na emeryturę współczesnych Polaków staje się drobnym przyczynkiem dla wielkiej sprawy „wolności” jako takiej, a skutki „nieodpowiedzialności” o jakiej pisze profesor 22 grudnia 2011 roku widzimy naocznie dziś. Szczególnie leżą na sercu Walickiemu stosunki polsko-rosyjskie i tu, w konfrontacji z polskimi „niepodległościowcami” znajduje dla swoich poglądów sojusznika w samym Zbigniewie Brzezińskim który, choć sam „jastrząb” na amerykańskim gruncie, w porównaniu z naszymi wariatami wydaje się cynicznym realistą!

Wszystko to, bliżej lub dalej, dotyka naszej codzienności dowodząc, że „lewicowy” tok myślenia niezmiennie prezentowany przez „Zdanie” nie tylko ma walor aktualny ale chwilami (bo to praktycznie pismo wychodzące co pół roku) wręcz profetyczny! Bo oto wszystkie błędy jakie mógł rządowej „polityce historycznej” wytknąć Lech M. Nijakowski w eseju „Dobra zmiana” i Polityka Pamięci, już stały się faktem, a skutki w postaci rozbicia polskiej wspólnoty na „pierwszy i drugi sort” Polaków (nie wspominając nawet o narodowych mniejszościach) widzimy naocznie. Nic nie pomogą „oddziały szturmowe” budowanej przez ministra Macierewicza „obrony terytorialnej” gdy nie znajdą one wsparcia wśród połowy (może trochę mniej, a może trochę więcej) świadomych obywateli! Historia powtarza się tylko jako farsa  – stwierdził sto lat temu pewien (niesłuszny dziś, ale naprawdę niegłupi) gość – i chwała Bogu! A prawdziwości tej tezy dowodzi co dnia w telewizorze „niezastąpiony przywódca narodu”, co rodzi prawdziwą „panikę moralną”. O istocie tego zjawiska pisze w „Zdaniu” Henryk Domański.

Dlaczego jednak do takiej sytuacji doszło, to oprócz uwag profesora Walickiego (j.w.) wyjaśnia Paweł Kozłowski (też profesor) w krótkiej analizie pod tytułem Społeczeństwo niszowe. Smutno się robi człekowi codziennemu, gdy czyta o nieuchronnych skutkach jego własnych zaniechań, dlatego warto zwrócić uwagę na drukowany (tuż obok!) apel Rady „Kuźnicy” Przestrzegamy i wzywany do działania! No właśnie! Przestrzegamy i wzywany!

Jednak, wedle dwóch autorów tekstów drukowanych w kwartalniku, Mateusza Burzawy i Adama Jaśkówa dla najważniejszej z lewicowych partii czyli SLD na przestrogi już za późno, bo przed nią przyszłość marna, o ile w ogóle rysuje się jej jakaś przyszłość. Pierwszy autor pokusił się o zarysowanie panoramy młodej lewicy drugi pisze „epitafium” a czy oba te teksty to głosy rozczarowanych b. „eseldowców”, czy głębokie analizy ludzi, którzy tę partię oglądali od środka w chwilach jej sukcesów i słabości (jak Jaśków, b. bliski współpracownik Andrzeja Urbańczyka), to już inna sprawa…

A może wszystkie nasze wątpliwości, wściekłości i nadzieje to tylko Dylematy i iluzje liberalnej demokracji o czym pisze Włodzimierz Luty?

No cóż, Iluzje liberalnej demokracji? Liberalizmu? Czy to coś trąci pierwotnym, wtedy jeszcze żywym kapitalizmem i daje spoglądać na nasz nadwiślański „pozytywizm”? A gdyby abstrahując od literackiej, powiedzmy szczerze „szkolnej” tradycji, posprzeczać się z autorytetami w sprawie polskiej superpowieści, do dziś chyba nie pokonanej „Lalki”? Może spór o Prusa i odczytanie jego dzieła jaki proponuje nam prof. Adam Kulawik będzie lepszą zabawą, niż oglądanie cynicznych twarzyczek w telewizyjnych setkach?

Pada, już w samym tytule tekstu kluczowe pytanie Kto zdeflorował pannę Izabelę Łęcką i choć autor jednoznacznej odpowiedzi na nie nie udziela, to przecież samo postawienie problemu „jak odczytać na nowo powieść Prusa”, już staje się kwestią ważną dla polskiej kultury!

A w czasach trudnych (no bo mamy trudne czasy – nieprawdaż?) ucieczką niepokornych jest kultura i literatura właśnie!

Mamy więc w tym numerze „Zdania” (prócz obu kulturalno-literackich laureatów „Kowadła” naturalnie), rzecz Stanisława Gębali o Tadeuszu Różewiczu, poświęcony pamięci  poety, wstrząsający wiersz Jacka Cygana, Stanisława Burkota szkic o Julianie Kawalcu, kolejny smakowity kawałek Jacka Wojciechowskiego o najnowszych przekładach z rosyjskiej prozy, Andrzeja Mencwela rozważania, które zaczynają się nad (uczczonym wojskową asystą) pogrzebem Tadeusza Konwickiego a potem żeglującymi w świat innej śmierci, mamy też pełnokrwiste opowiadanie Wiktora Kubicy i wiersze niedawno zmarłego, Michała Jagiełły

Wreszcie z tematów innych: znalazło się w „Zdaniu” miejsce na rozważania Edwarda Korolczuka O nieistnieniu Boga, Tomasza Gobana-Klasa uwagi Terroryzm a media, Stanisława Jędrzejewskiego spojrzenie na 90 rocznicę narodzin Polskiego Radia o czym przy obecnych czystkach w elektronicznych rządowych mediach nie ma kto wspomnieć…

No i na koniec słowo o najwierniejszych naszemu pismu felietonistach. Krzysztofa Komornickiego dotknęła  niewyobrażalna katastrofa – pożar ukochanego domu, a przez tę osobistą tragedię potrafi Krzysztof K. spoglądać na tragedie, może nawet większe, innych bliskich mu (a przez to i nam, czytelnikom „Zdania”) ludzi! O smutnym końcu (ba, końcu żałosnym) publicznych  mediów pisze Goban-Klas, a jeszcze do ponurości z lewej strony polskiej sceny politycznej swoje trzy, a nawet cztery gorsze, dokłada Sceptyk!