„Zdanie” 1-2/2020 – Omówienie najnowszego numeru (Filip Ratkowski)

Gdy szaleje wirus –

„Zdanie” – najlepsze do czytania w domu!

            Rzadko na łamach naszego pisma pojawia się problem medycyny, ale oto jest! Nie z powodu koronawirusa, bo że sprawa pilna doszliśmy do wniosku, gdy o żadnym „chińskim wirusie” nawet nietoperze nie ćwierkały.

            Stefan Ciepły, niegdyś m.in. „Życie Literackie” i „Gazeta Krakowska” epoki Szumowskiego, od dziesięcioleci współprowadzący pismo krakowskiej Izby Lekarskiej, nadał artykułowi tytuł „Bolesny temat – zdrowie”. Autor nie ma oczywiście ambicji wyczerpania owego „bolesnego tematu”, ale uwagi człowieka, który zna problem od podszewki, i przytoczone przez niego statystki, pozwalają pojąć źródła absurdów, które oglądamy dziś w całym złowrogim kontekście pandemii. To na stronie 59.

            Teraz powróćmy na strony pierwsze kwartalnika.

            Kto by przypuszczał, że Janusz Gajos, dla większości Polaków mojego i młodszych pokoleń Janek z telewizyjnych „Czterech pancernych”, zawsze czuł się aktorem – teatralnym? Że właśnie to teatr, który poznał od kulis gdzieś w połowie szkoły średniej, stanie się jego, tak wielce odwzajemnioną, miłością? Pamiętamy oczywiście „Janka” ale też Janusza Gajosa w licznych, fenomenalnych wcieleniach  – od Tureckiego u Olgi Lipińskiej, po biskupa w „Klerze” Smarzowskiego, przez kluczowe kreacje w warszawskim „Teatrze Narodowym” gdzie chodzi się „na Gajosa” i właśnie w nowym, wiosennym numerze „Zdania” czytelnik znajdzie rozmowę „Trzech na Jednego” z  tym najświeższym laureatem kuźniczańskiego „Kowadła”. Wywiad prowadzą Edward Chudziński, Krzysztof Mroziewicz i Jan Ordyński. W uroczystym wręczeniu nagrody przeszkodził (na razie) koronawirus, ale nic to! Przecież w końcu się uda, tak jak udały się Gajosowi studia aktorskie w łódzkiej „filmówce” do której trafił po trzech oblanych wcześniej egzaminach i po wygranym w cuglach ogólnowojskowym konkursie recytatorskim w którym reprezentował Pułk Artylerii Haubic z miasta Żary…

            Jest w wywiadzie wiele o filozofii teatru i w ogóle o filozofii sztuki, co znalazło odbicie choćby w tytule naszego zdaniowego spécialité de la maison – „Artysta może się uwiarygodnić tylko poprzez kreację”.

            Dziś, wobec upadku wielu wartości pod naporem globalizacji z jednej, a neofaszystowskich tendencji z drugiej strony, kwestie samookreślenia  nabierają szczególnego znaczenia. Każda ze stron, tu przywołano tylko skrajne postawy obrazujące skalę rozpiętości tego ideowego sporu, poszukuje źródeł i stałych punktów odniesienia. W przypadku środowisk socjaldemokratycznych, a nie ukrywany, że „Zdanie” stara się stwarzać płaszczyznę dla prezentacji tych właśnie tendencji, ważną kotwicą są tradycje polskiego socjalizmu. Ku nim właśnie steruje esej prof. Mariana ŚliwyNiepodległość i demokracja w myśli programowej Polskiej Partii Socjalistycznej”.

            Blisko półtora wieku temu, u zarania myśli socjalistycznej, pozbawiony bytu państwowego naród musiał określać się nie tylko wobec sporów klasowych ale też walczyć z uciskiem narodowym i ta dwoistość celów była źródłem wielu sporów i polemik.

            Pisze profesor Śliwa, że Twórcy PPS byli przekonani, iż patriotyzm jest zespolony z ideami demokratycznymi i egalitaryzmem społecznym; że jest związany z ludem, szczególnie zaś z proletariatem, że odzyskanie niepodległości odpowiada proletariatowi polskiemu, ponieważ odrodzone państwo kapitalistyczne posiadać będzie ustrój bardziej postępowy niż zapóźniona ekonomicznie carska Rosja, i jest ono warunkiem wstępnym dla stworzenia Polski socjalistycznej.”    Trudno spierać się z tą konstatacją i warto zwrócić szczególną uwagę na progresywny charakter politycznych wyborów ogromnej większości polskich socjalistów, być może więc, także i dziś powinniśmy sięgać ku przyszłości, w gronie krajów zjednoczonej Europy, a nie opowiadać banialuk o „przewodniej roli Polski wśród państw jakiegoś „trójmorza” co trąci megalomanią odwołującej się do legend o potędze niegdysiejszej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która nijak się ma do współczesnego państwa narodowego.

            Nie ulega jednak wątpliwości, że „internacjonalizm”, choćby nawet  „proletariacki” wyczuwalny podskórnie w idei Unii Europejskiej poddany został ostatnio potężnej próbie. Nie wrócimy już szybko do świata w którym Europejczycy latali samolotami na narty w Alpy, czy na tygodniowe wypady na wyspy Bahama, by tam załatwiać interesy, które równie dobrze można zrealizować drogą internetową. To oznacza upadek „gospodarki nadmiaru” i być może kryzys o wadze porównywalnej z rezultatami II Wojny Światowej…

             Czy nie mamy zatem  żadnej optymistycznej  perspektywy? Może warto przypomnieć sobie sytuację zrujnowanego kraju widzianą oczyma świadka, prof. Jerzego J. Wiatra, który wychodząc od dziecięcych wspomnień pokazuje „1945 – Sens zwycięstwa”. Przecież wbrew koniunkturalnym łgarstwom rok ten nie był początkiem kolejnego „zniewolenia”, ale był też rokiem przedefiniowania istoty polskiej państwowości, która dopiero wtedy, w przeciwieństwie do międzywojnia, stała się państwem narodowym, Kto pamięta, że przed 1939 rokiem mieliśmy w naszych granicach ponad 30 proc. mniejszości?

            I oto nagle, niejako wbrew sobie, odzyskaliśmy po tysiącleciu tereny o których polskości świadczyły tylko nieliczne epitafia piastowskich władców i zapomniane prochy przodków…            No, ale potem trzeba było tę nową jakość przenieść w nowoczesność, mimo nader bliskiego sąsiedztwa „wielkiego brata” – bez przelewu bratniej krwi. Udało się dzięki narodowemu porozumieniu. Może i dziś znajdziemy na takie porozumienie sposób, choć „lepszy sort Polaków” narzucający wszystkim innym miano „zdradzieckich mord” nie daje spokoju!

            Do tych, niestety dość typowych dla naszej nacji zjawisk, odnosi się Marek Tobin w tekście „Konflikt Polski”. Nie zmienia się też nasze geograficzne położenie.

            Nie tylko Polska miała (i miewa) różnorakie problemy z „wielkim sąsiadem” tym chętniej lubimy eksponować nasze sukcesy (i ofiary) na wschodniej flance Europy. Mamy w tej sprawie nawet sui generis męczennika, który wedle jednej z „narracji” został zamordowany za to, że osobiście, stając bohatersko przeciw sile zbrojnej mocarstwa, nie pozwolił zniszczyć młodej niepodległości Gruzji! Niestety tyle w tej wizji prawdy, ile w „zamachu” smoleńskim. Szerzej, w oparciu o solidną bazę źródłową, pisze o tym Marek Zagajewski, tytułując rzecz, bez ogródek, „Gruzińskie kłamstwo”.

            I tak oto docieramy do samego jądra problemu o znaczeniu dla Polski egzystencjalnym, a mianowicie do kwestii globalnych ambicji z jakich nigdy nie chciało, a może nawet nie mogło, zrezygnować rosyjskie cesarstwo.

            Od lat dwudziestu oglądamy ten problem poprzez szkło powiększające o nazwisku Władimir Putin i właśnie „Specyfika myśli i rządów Putina” jest przedmiotem analizy prof. Adama D. Rotfelda i współgrającego eseju amb. Stanisława Cioska pt. „Dokąd zmierza Rosja”. Oba teksty to  autoryzowane wypowiedzi tych uczestników panelu Polska-Rosja, którego gospodarzem był Klub Księgarza w Warszawie (wrzesień 2019), a organizatorami: Karol Drozd (dyplomata, b. konsul, członek Centrum dla Pokoju Szymona Peresa) oraz dr Ireneusz Bil (dyrektor Fundacji Amicus Europae). Ważne, że oba te wystąpienia a także trzeci, sąsiadujący artykuł prof. Jacka Wojciechowskiego „Dwadziescia lat z Putinem” wyszły spod pióra ludzi najdalszych od rusofobii, którą z reguły nasączone są prace prawicowych kremlinologów.

            Żadnego z autorów nie trzeba czytelnikom „Zdania” rekomendować, można tylko zauważyć, że o ile dwaj pierwsi patrzą na problem przez pryzmat własnego polityczno-dyplomatycznego doświadczenia o tyle prof. Wojciechowski swoje politologiczne (sic!) wnikliwe analizy opiera, w większości przypadków, na zestawieniu pozycji książkowych jakie powstają u naszych wschodnich sąsiadów, mają więc w sobie niezastąpiony smak autentyku! No, tym razem mamy jeszcze u Wojciechowskiego uwagi o książce amerykańskiego politologa o Putinie – też smakołyk.

            To zresztą nie wszystko o kwestiach rosyjskich. Należy w omówieniu odnotować szkic o rosyjskiej rewolucji 1917 autorstwa Michała Bohuna pokazujący  dwugłos Bunina i Gorkiego. Ale, ale.. Może warto się pospierać o zdanie kończące szkic: „…nakreślone przez obu pisarzy wizje doskonale ilustrują i potwierdzają syndrom „rewolucji dla utopii”: całościowej zmiany społecznej, polegającej na zupełnym zniszczeniu zastanego porządku i stworzeniu „innego świata”, będącego totalnym zaprzeczeniem tego, co zostało obalone”. Rodzi się tu pytanie – czy „totalnym zaprzeczeniem” caratu z jego urzędniczą machiną i jedynowładztwem miałby być –  Stalin? Czy kolejni „sekretarze generalni”, których listę wieńczy wdzięcznie Włodzimierz Władimirowicz Putin?

            Jednak nie tylko Rosja ma problemy z autokratami i nie tylko w Rosji autokrata stosował terror co potwierdza „Krótka historia obozów koncentracyjnych” pióra Lecha M. Nijakowskiego. Sami mamy z autokratami kłopoty (co prawda na dalece mniejszą skalę), stąd  Stanisława Gębali uwagi o „Politycznym geniuszu Prezesa” (wiadomo jakiego).

            Wychodzące pod przemożnym wpływem pandemii „Zdanie” przynosi na szczęście nie tylko ponure tematy. Oto, prof. Bronisław Łagowski pisze „Pochwałę Grzegorza Kołodki”  na chwałę kolejnego laureata kuźniczańskiego „Kowadła”…

            – Filozofia społeczna Kołodki zawiera w sobie wiele elementów tradycji humanistycznej;

– pisze prof. Łagowski – Liberalizm – tak, ale ten od Milla i Tocqueville’a, socjalizm również, Marks połączony z Saint-Simonem. Oznajmia otwarcie, że pod pewnymi względami jego stanowisko jest eklektyczne, bo rozum i wiedza są rozproszone i niekiedy dla poznania rzeczywistości warto je scalić. Myśli w tym punkcie jak Bergson, który twierdził, że spory nie do przezwyciężenia występują między uczniami a mistrzowie łatwo dochodzą do zgody. 

            Po trosze jak echo tych słów brzmi tekst Jarosława Ładosza który kilka stron dalej odzywa się głośno  „W kwestii sprawiedliwości społecznej”, potem Tomasz Goban-Klas zwraca naszą uwagę na przeoczone przez komentatorów aspekty „noblowskiego wykładu” Olgi Tokarczuk. Przeciekawe uwagi, głównie o sprawach „pokolenia 68”, daje nam Adam Komorowski, a prof. Marian Stępień przypomina losy opowiadania „Wzlot” Jarosława Iwaszkiewicza, co rzucone na tło epoki daje nam wiele do myślenia. Także Eugeniusz Kabatc  przypomina nam postać Iwaszkiewicza – tym razem w swoistym duecie z… Herlingiem-Grudzińskim.

            No cóż, polska literatura, przygody jej twórców i książkowych bohaterów to ciągle niezbadane światy. Naprzeciw jednemu z takich wyzwań wychodzi prof. Adam Kulawik. Kolejny fragment jego rozrastającego się dzieła o „Lalce” Bolesława Prusa trafia na łamy naszego pisma i tym razem jest to analiza „pamiętników Rzeckiego”. To prawdziwe nieszczęście dla wielkiego dzieła literackiego znaleźć się na liście szkolnych lektur, bo jedni z góry zakładają, że to „staroświecka ramota” a inni, przelatując pobieżnie „aby zdać” tracą… Jakże wiele tracą!

            Są jeszcze w „Zdaniu” wiersze Jacka Cygana generalnie identyfikowanego jako autor uroczych piosenek, jest nowa proza Romana Wysogląda, są obecni Andrzej Mencwel, Jan Pieszczachowicz (o Janie Błońskim), Andrzej Lam (o poetach krakowskiego „Helionu”). Krzysztof Miklaszewski rzucający nas „W objęcia seriali”, Paweł Kozłowski z recenzją o filmie Polańskiego „Oficer i szpieg”, i jest Marcin Kula recenzujący książkę Jerzego Kochanowskiego o Zakopanem.

            Tyle tego dobrego, a tu przecież czeka na nas jeszcze Krzysztof Mroziewicz z frapującymi spostrzeżeniami ma temat baśniowych Indii i całego Dalekiego Wschodu, mamy Krzysztofa Komornickiego kolejny „List z Wójtowic”, oraz felietony Józefa Rozwadowskiego i niezastąpionego „Sceptyka”.

            I tu na końcu trzeba dodać ze dwa zdania – o samym „Zdaniu”. Wraz z tym numerem, po dwudziestu latach, zdaje kierownictwo redakcji Edward Chudziński, nie pozbawiając jednak „Zdania” swojego wsparcia. Będzie to czynił wiedzą i piórem… Może uwolniony od spraw uciążliwych będzie miał więcej czasu by pisać, pisać i jeszcze raz pisać?

Filip Ratkowski